Jak znalezć pracę?

Cześć
Jestem świeżym operatorem koparko-ładowarki. Obcenie szukam pracy. Może trafiłem trochę na martwy sezon, co nie zmienia faktu, że żaden pracodowaca mnie nie chce :/ nawet na wypróbowanie. Nie wiem, może robię coś zle? Gdzieś jednak muszę zdobyć doświadczenie, a innej metody raczej nie ma.

Możecie mi coś poradzić w tej kwesti? Od czego i gdzie zacząć?
Mieszkam w Kujawsko-Pomorskim

Urzedy pracy robią staże dla świeżych rzeźbiarzy,dopytaj tam.

[Jarewa]

Każdy doświadczony operator zaczynał od łopaty innej prostej drogi nie ma.

Gdzie w kujawsko pomorskim mieszkasz?

Mieszkam w okolicach Bydgoszczy, ale jestem mobilny

Często kompetentni kandydaci podchodzą do rozmów kwalifikacyjnych zbyt roszczeniowo. Startują z pozycji osoby, która powinna dostać pracę na podstawie samego przebiegu kariery. Nie możesz czuć się przyjęty, tylko dlatego, że spełniasz wymagania dotyczące kompetencji lub stażu pracy. Takie myślenie sprawia, że nie pokazujesz w trakcie rekrutacji swojej motywacji do pracy.

Ja szukam 3 miesiące na koparke kl3 bez doswiadczenia. Jeden pan sie znalazł który mnie chciał, praca w delegacji za 12zł/h i 30zł diety. Co nie trzeba mówić że jest kpiną. Ale życzmy sobie powodzenia w starcie.

Nie myśl że dostaniesz 15 czy 17 jako zielony w temacie, na Twoim miejscu bym brał co leci,przepracował sezon a później robota sama przyjdzie,oczywiście jeśli bedziesz dobrym operatorem

Przykro mi, ale nie zamierzam pracować w delegacji za 2tyś.

W delegacji 250 godzin miesiecznie to 3000 do tego 30 zl diety razy powiedzmy 20 dni to 600 zł jakbyś sie dogadal to oddałby Ci za dojazdy wiec 3600 na łape na świeżaka to i tak dobrze a jak potrafisz kombinować to dodatkowo sam możesz sobie 50 zł dziennie zorganizować,od czasu do czasu jakaś fucha sie trafi jeszcze, młody zawsze narzeka że mu źle i ciagle sie nad sobą użala jaki on biedny,najlepiej siedzieć w domu i grać na kompie, operator musi miec jaja,łeb na karku,nie może bać sie roboty, jeśli nie to daj se spokój.

Tylko, że to 30zł to w Warszawie na jedzenie nawet nie wystarczy. Ale oczywiście możesz mieć inne zdanie od mojego.

Nie musisz od razu jeść kaczki z jabłkami,w koło pełno garmażerek a obiad na budowę Ci przywiozą za 12zł,
Ja zaczynałem to mialem 12 zł na reke,co dzień 60 kilometrow do roboty a za paliwo nikt mi nie oddał,o jedzeniu nie wspomnę,ale jeździłem bo chciałem pracować na maszynach i chciałem się czegoś nauczyć, czasem było tylko 150 godzin przepracowanych i co to za wyplata,pogadało się z szefem to zawsze coś dorzucił,teraz jestem na swoim bo sie nauczyłem roboty i ludzie mnie chwalą(podobno),Młodym brakuje pokory i Wojska przedewszystkim

Popieram Kolege Thygerrr w stu procentach , ja też zaczynałem od łopaty , i mnie i tacie marzył się ostrówek ,ale uzbierało się na starego cata byle się dostać na sprzęt , ja też ucze świeżaka to kużwa ,wielki operator po kużwa tygodniu , w dupach się popiepszyło ja w 2005 miałem na koparce u taty 8 złoty i było dobrze a godzin przy naprawach , obsłudze i myciu nawet nie liczyłem , dokładnie musi mieć jaja przez duże jot bo jak jest cipą to seriale oglądać a nie na budowie to nie kużwa przedszkole

No to może ja będę oryginalny - swoją pierwszą pracę znalazłem przez przypadek, mianowicie w szpitalu. Leżałem po operacji ręki i na sali miałem towarzysza - właściciela małej firmy. W trakcie delegacji mieli wypadek autem, on miał nogi połamane a w większości pracownicy mocniejsze obrażenia. Od słowa do słowa wyszło na to, że po zdjęciu szwów i krótkiej rehabilitacji idę do niego.