Pomysł na biznes - przemyślenia

Cześć.
Od paru dni w mojej głowie rodzi się pomysł własnego biznesu. Wiadomo, trzeba pewne aspekty przeanalizować, dlatego mam pytania do fachowców
Chciałbym kupić bobcata - ładowarka i rozpocząć usługi polegające na:
- równaniu terenu
- karczowaniu
- wywozie ziemi
- kładzenie kostki brukowej
- przygotowanie pod budowę ogrodu
- odśnieżanie itp..
Moje pytanie jest najważniejsze czy dziś to się jeszcze opłaca?
Czy kupić bobcata nowego czy używanego?
Może coś innego polecacie?
Zakładać spółkę z o.o. czy na osobę fizyczną?
Chciałbym poznać waszą opinie, z góry dzięki

A na czym się znasz? Bo choć układanie kostki jest zaraz obok prac ziemnych koparką/ładowarką, to jednak trochę się różni.

Jestem kierowcą zawodowym i trochę jeździłem ładowarką.

A ja Ci powiem że zakładaj i się nawet nie zastanawiaj czy się nie opłaca. Sam będę zakładał firmę tylko muszę jeszcze coś podgonić w robocie za granicą, żeby w razie w zostało na czarną godzinę, ale wiem że siedzenie za granicą całe życie nie ma sensu, a u kogoś pracować za 1600zł jeszcze z wielkimi łaskami na akord to dziękuję bardzo. Nie mam wiele bo 24 lata i zapierniczam za granicą już kilka lat, bo zaraz po technikum wypaliłem. Myślę o kupnie koparko-ładowarki na początek albo mini-koparki z autem do wywozu i nie boję się że nie będzie pracy, choć w okolicy takich usług jest kilka, ale nadal jest deficyt na takie usługi i nie ma kto robić. Niekiedy terminy są nawet do pół roku w naszych terenach. W plantowaniu terenu, karczowaniu, korytowaniu, montażu odwodnienia, kostka brukowa wielkich trudności nie ma, tylko głównie trzeba mieć to czym zrobić. Wszystkiego się idzie nauczyć, a od razu też kokosów nie będzie, ale jak nie będziesz z ludźmi grał w ch**a, to opinia będzie szła dobra. Jakieś przetargi czy większe zlecenia Ci wpadną i jesteś do przodu o wiele.
Moje zdanie zakładać i wziąć jeszcze kilkanaście tysięcy z Urzędu Pracy, przez 2 lata masz niski ZUS więc pole startowe naprawdę w miarę dobre jak masz swoje kilkanaście bądź kilkadziesiąt tysięcy na koncie.

Troche pesymistycznie sie wypowiem, ale nie wolno tez wmawiac sobie ze bedzie lekko.
Pierwsza sprawa to kilkanascie tys + dotacja z us to troche malo na rozkrecenie czegos sensowanego, bardziej mowmy tutaj o samozatrudnieniu i drobnych inwestycjach/uslugach.
Druga sprawa to brukarstwo i ze wszystkiego sie mozna nauczyc. Jasne ze sie z tym zgadzam z tym ze uczyc mozna sie w jakiejs firmie, a nie na wlasnych robotach. Bo prawda jest taka ze ZLE zrobisz tylko RAZ. I tak jak kolega luka pisze, brukarsto jest zaraz obok uslug koparka.. Jednak trzeba miec troche pojecia, bo tak jak wyzej pisalem. Fuszere strzelisz raz i wystarczy.
Trzecia sprawa przetargi. Nie masz zadnej historii przetargowej, masz ograniczony budrzet. Co za tym idzie wplacenie wadium bedzie dla Ciebie problemem, nie mowiac juz o kupnie materialow + wykonanie uslugi a chociazby Ci sie udalo to po wykonanej robocie np dwoch miesiacach wystawiasz fakture i czekasz. Czyli do trzech miesiecy mozesz miec zamrozona kase.

Ale mimo wszystko proba nie strzelba..
(Przepraszam za pisownie, pisane na szybko z tel)

Mecalac21, jasne, zgadzam się z Tobą w 100%. Myślałem że normalny rozsądny człowiek domyśla się że pieniądze na maszyny nie są jedynym problemem. Nie rozwiniesz firmy mając na koncie 30 tysięcy, chociaż niektórzy od tego zaczynają i po kilku latach nawet im to jakoś idzie - tylko różnica taka że im wyszło Mówisz o wadium, fakt, trzeba wyłożyć, ale to też zależy w głównej mierze od tego jaka jest oferta przetargu i jaki procent ceny ma zostać wyłożony jako wadium, chyba że przetarg ma określoną kwotę np. 3000zł Chociaż sądzę że ktoś kupujący koparko-ładowarkę za 85,000zł ma na koncie kolejne 40,000zł żeby w razie potrzeby nawet zakupić materiał na przetarg, o ile oczywiście go wygra.

Jesli mowimy o przetargach publicznych, to do kilkunastu tys euro przetarg nie musi byc ogloszony. Czyli Ty nic nie wiesz, a robote robia znajomi znajomych z danego urzedu. Ew szwedasz sie po urzedach i czegos sie dowiadujesz.

Takze mozna przyjac ze wadium tez nie bedzie male, chociaz to sa tylko zamrozone pieniadze o ile wywiazesz sie z umowy.

[MARIO/MECALAC]

Nie powiedział bym że kostka to taka prosta robota. Trafi ci się projekt co masz 5 różnych wysokości przełamań lub spadków i jesteś w dupie bo często trzeba poprawić projektanta by to miało wygląd i było funkcjonalne.
Czasami jak zaprojektują to aż wymiotować się chce jak się patrzy na to, żadnych łagodnych przejść, załamań itp.
Montaż odwodnienia jest prosty ale trzeba pamiętać o kilku podstawowych zasadach.

Co do przetargów hmm. Jak będziesz miał szczęście to najwcześniej za 5 lat przystąpisz do przetargu. Bo startując w przetargach musisz mieć poparcie, musi być o Tobie głośno, że znasz się na robocie, musisz być podwykonawcą, rozwijać się, mieć kasę na wadium, na materiał oraz po obliczeniu wszystkich kosztów musisz mieć zapas kasy na min 3 miesiące by przetrwać czas na oczekiwanie zapłacenia za wystawioną fakturę.

Zrób rekonesans w promieniu 30 km od miejsca zamieszkania, ile jest firm, ile jest maszyn, jakie stawki, jaki czas oczekiwania na przyjazd itp i dopiero po tym można podjąć słuszną decyzję czy się brać za to czy też nie.

Mecalac21, oczywiście że tak, ale większość przetargów przynajmniej w mojej okolicy jest ogłoszona i startuje do nich kilka firm, ale to większość ludzi którzy mają już jakiś czas działalność i oczywiście warunkiem wygrania jest najniższa cena. Przynajmniej jak sprawdzam informacje o przetargach to za każdym razem w okolicy to taka tylko opcja widnieje. Na początku lepiej nawet zarobić 1000 zł mniej niż wcale po odliczeniu kosztów. A wbić się w przetargi nawet do takiej gminy nie jest ciężko ale konkurencja i wtyki robią swoje.

Dam Ci przykład ostatniego przetargu gdzie było do zrobienia: wykrzaczenie, wykoszenie, wykorytowanie rowu na odcinku 400mb, zmiana betonowych przepustów na przepusty z rury 600 (jeden mostek szeroki na 4m - x7), do tego oczywiście zasypanie rur i podniesienie do poziomu drogi ziemią z korytowania. Cena za jaką poszedł przetarg to 18,000 zł z haczykiem, cena samych rur przy aktualnej cenie z jednego sklepu to 1128zł za 6m rury 600 gdzie na przetarg potrzeba 28mb (5264zł). Więc myślę że i tak się zajebiście opłaciło, a normalnemu gościowi przy tym nie zeszłoby więcej jak maksymalnie 4 dni pracy.

Może mam łagodne do tego podejście ale wiem że jak się nie spróbuje to nikt się nie dowie. Pamiętam jak znajomi zaczynali 4-5 lat temu na Białoruśce po gminach bez doświadczenia i tak dalej, a teraz wożą się nowymi 4CX Także to tylko kwestia losu i tego czy Ci się chce. :P

Spółka to dobra opcja aczkolwiek ma pewen minusy.Na początku radziłbym założyć sobie normalną działalnośc, a potem z czasem jeśli wszystko będzie szło po Twojej myśli to mozesz zastanowić się właśnie nad założeniem spólki z drugą osoba ( nie płacisz wtedy zusu, jedynie ubezpieczenie zdrowotne, ale również musisz przejść na pełną ksiegowość, która jest o wiele droższa).
A i polecam zadbać od początku o dobrą reklamę.Szczegolnie internetową.Coraz więcej osób w koncu szuka usług w sieci.
http://www.pracenazlecenie.pl/artykul/c ... 269f9.html

[MARIO/MECALAC]

rumcajsik, to nie jest tak kolorowo jak ci się wydaje. Policz paliwo, ludzi, koszt betonowych murków, dojazd na budowę. To nie zostanie ci tak dużo

MARIO/MECALAC, Chociaż i tak uważam że dobre ok. 1000zł lub lepiej zostało na jednym dniu pracy licząc że było ich 4. Nie wierzę w to, że jego 4CX pociągnął go na dno z paliwem gdzie nawet obstawiam iż spalił 100l/dzień x4=400l przez 5zł litra paliwa to 2,000zł. Gdzie niemożliwe że spalił bo nie da się tego praktycznie zrobić przodem. Do tego podkaszarka i piła spalinowa też wiele nie pochłonęły paliwa. A z tego co widziałem to miejsce to nie ma tam żadnych betonowych słupków czy obrzeży przepustów, tylko nasypana ziemia. Na mój prosty rozum taki nawet przetarg zajebiście mu się opłacił.

Myślę może górnolotnie ale proste przeliczenia nawet tylko paliwa i rur.

Chociaż tak jak mówisz czasem można się wjebać w bagno naprawdę ostro i wtedy jesteś w plecy i to sporo, na jednej robocie zarobisz a na drugiej możesz wiele stracić.

[MARIO/MECALAC]

Jak robisz kilka robót na raz i na pozostałych wychodzisz dobrze na + to jedną możesz poświęcić by wyjść na zero. Nigdy nie powinno być tak żeby być na - czasami się bierze takie roboty by nie pozwolić wejść konkurencji na rynek, lub pod inwestora. Na podkaszarce obroty silnika masz na max do tego jazda. Nie bój się spalić to ten 4cx swoje spalił. No i ostatnia kwestia na tej robocie musiał zostawić ok 15-20% kwoty wygranej z przetargu na poczet gwarancji i tą kasę masz zamrożoną na tyle ile trwa gwarancja. Gość na czysto mógł wyjść parę tyś do przodu z tej roboty ale nie tyle ile pisałeś na samym początku

MARIO/MECALAC, nie będę się kłócił ile mu zostało a ile nie, ale lekko idzie sobie to w miarę wyliczyć. Pieniądze na poczet wadium ZAKŁADAM że każdy ma odłożone i zysk z przetargu idzie na czysto.

[MARIO/MECALAC]

Ja się też nie kłócę ale mówię jak to wygląda. Większość myśli że miliony się zarabia a tak nie jest

No jasne że nie, bo z każdej roboty musisz pomyśleć o kosztach eksploatacji maszyny, naprawach itp. Więc trzeba ujmować stosunkowo kilka stówek z jakiejś roboty żeby było w razie awarii.

Nie mam nic przeciwko, żebyś zakładał, ale jeśli ktoś, kto nie ma własnej firmy mówi ci "zakładaj i się nie zastanawiaj", to zastanów się ile ta opinia jest warta.

Brukarstwo jak większość budowlanki jest dość proste, ale i tu trzeba się znać na rzeczy. W każdym sezonie obsługuje kilkudziesięciu lub kilkuset brukarzy, a stałymi, lokalnymi klientami jest kilka brygad, czyli kilkanaście, może kilkadziesiąt osób. Z tej grupy na palcach jednej ręki (jeszcze by palców zostało) policzyłbym osoby, które znają się na robocie i są to zazwyczaj brygadziści lub właściciele. Pozostała część nadaje się do obsługi łopaty, w porywach zagęszczarki.

W tym sezonie brukarze narzekali, że trudno dostać koparkę. Tylko, że na kilkanaście maszyn w mieście, tak naprawdę biorą pod uwagę 2-3 operatorów, bo z reszty nawet nie chcą widzieć na budowie.

Podsumowując - jeśli znasz się na robocie - możesz przebierać w ofertach pracy na etacie, czy w zleceniach (jeśli masz własną firmę). Jak się nie znasz, a tylko ci się wydaje, że się znasz, to będziesz stał i mówił, że nie ma roboty.

Z tym przetargiem to powiedziałbym, że fajnie się liczy cudze pieniądze. Ja tu przede wszystkim widzę odpowiedzialność za pracowników, bo musisz jeszcze znaleźć robotę na pozostałe dni miesiąca, żeby mieć z czego wypłaty zrobić, zapłacić podatki, zus, kredyt/leasing i inne zobowiązania.

Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Obserwuję branżę budowlaną od trochę "drugiej" strony - od leasingu, a dodatkowo mojego przyjaciela rodzina jest w tym biznesie od chyba 20 lat.

Mniejsze firmy fajnie funkcjonują, ale tylko do pierwszego złego kontraktu. Oczywiście to taka branża, że generalnie obraca się sporymi pieniędzmi, więc jak wszystko idzie okej, to jest i na koszty i na życie. Aż trafi się spieprzona umowa albo kontrahent nie zapłaci i robi się naprawdę ciężko. Lawina długów szybko rozkłada na łopatki i jest to niestety bardzo częste. Zwłaszcza jak w gospodarce zaczyna się gorzej dziać, maleją inwestycje itd.