Ładowarkę użytkuję około 10 miesięcy, więc to okres gdzie można już co nieco napisać.
Nie rozpadła się jak mi tutaj wieszczono od początku, użytkuje się bardzo przyjemnie i bezproblemowo. Ba, jeździ nią z powodzeniem moja żona - ładowarka jest bardzo zwrotna i łatwa w użytku, więc manewrowanie nią dla drobnej kobiety nie stanowi problemu, jak jest z 30 letnimi alternatywami w podobnym budżecie?
Ładowarka, miała służyć do prostych prac stajennych, ale że apetyty rosną to porobiłem sobie nią meliorację na drogach przypastwiskowych, w tym zakopanie rur drenarskich, ułożenie tłucznia itd. Z powodzeniem wyrywa też korzenie kilkumetrowych brzózek, więc zapomniałem co to płacenie za mulczer, nie mówiąc o taczce - lepiej zapiąć łyżkę
Prace które wykonałem, jakby zlecić je na zewnątrz już pozwoliły zaoszczędzić jakieś 15-20 tys...
Na codzień wożę nią siano, więc za 200 zł dorobiłem sobie u tokarza widły, do ramki którą miałem w zestawie. Potem przeszedłem na sianokiszonkę - chwytak do bel bez problemu do kupienia. Sianokiszonka potrafi ważyć i 800kg, z czym Buyac sobie nieźle radzi, nawet w jesiennym pastwiskowym błocie
Teraz to na co zawistnicy czekają najbardziej - bilans strat po 10 miesiącach:
- poszło jedno szybkozłącze, 50 zł
- przepalona żarówka
- komplet aku, te chińskie już w dniu sprzedaży były na skraju, 400 zł
Także naprawdę odczarujmy już magię markowych sprzętów, bo do prywatnego użytku nie każdy potrzebuje starego gruza byle zmieścić się w tych 50 tys zł - zwłaszcza jeżeli nie ma w planie samodzielnie latać wokół niego z młotkiem i wycierać plam oleju